26 czerwca 1963
Ich bin ein Berliner!
John F. Kennedy

JFK w Berlinie

  • To było najważniejsze przemówienie prezydenta USA

  • Stephen Mull
    ambasador Stanów Zjednoczonych Ameryki

  • Rüdiger Freiherr von Fritsch
    ambasador Republiki Federalnej Niemiec

  • prof. Antoni Dudek
    historyk

  • Berlin Zachodni jest symbolem wolności w świecie żyjącym w cieniu zimnej wojny

    Wszyscy wolni ludzie, gdziekolwiek by żyli, są obywatelami Berlina, a zatem jako wolny człowiek czerpię dumę ze słów "Ich bin ein Berliner!" - mówił prezydent USA.

    John F. Kennedy wygłosił w Berlinie przemówienie o przełomowym znaczeniu, deklarując amerykańską solidarność wobec obywateli Niemiec Zachodnich.
    Tłum liczący 120 tysięcy berlińczyków zgromadził się przed ratuszem Schöneberg. Ludzie zaczęli się zbierać na długo przed zapowiedzianą porą przybycia prezydenta. Kiedy w końcu pojawił się na podium, powitali go kilkuminutową owacją.

    Kennedy właśnie wrócił z pieszej wycieczki do jednego z najsłynniejszych przejść granicznych, Checkpoint Charlie. Spoza granicy obserwowała go grupka mieszkańców Berlina Wschodniego, którzy nie mogli mu nawet machać ze względu na obecność dużej grupy wschodnioniemieckiej milicji.

    W emocjonalnym przemówieniu prezydent mówił, że Berlin Zachodni jest symbolem wolności w świecie żyjącym w cieniu zimnej wojny.

    "Dwa tysiące lat temu najbardziej dumne słowa brzmiały: Civis Romanus sum. Dziś, w świecie wolności, najdumniejsze słowa brzmią: Ich bin ein Berliner! Wolność niesie ze sobą wiele trudności, a demokracja nie jest doskonała. My jednak nie musimy stawiać murów, by utrzymać obywateli wewnątrz naszych granic”.

    Po prezydencie głos zabrał burmistrz Berlina Zachodniego. Willi Brandt zwrócił się do obywateli Wschodnich Niemiec, powiedział, że za kilka dni zostaną wyprowadzeni na ulice, by witać sowieckiego przywódcę, Nikitę Chruszczowa - czy będą tego chcieli, czy nie.

    "Woleliby dobrowolnie gromadzić się tutaj, wraz z nami - powiedział. – Powiadamy im, że się nie poddamy. Berlin jest wierny - tym, który są uwięzieni za kolczastym drutem, rodakom z Zachodu i przyjaciołom na całym świecie."
    Po jego słowach rozbrzmiał Dzwon Wolności zawieszony w dzwonnicy ratusza, ku pamięci obywateli wschodnich Niemiec.
    Po raz pierwszy tego dnia ogromny tłum ucichł.

    Tłumaczenie za: BBC On this day

  • Wizyta Kennedy'ego w Europie

    To była jedna z bardziej udanych podróży podczas całej prezydentury. Sukces zawdzięczać należy niespotykanej manifestacji entuzjazmu, z jaką Kennedy'ego witano w Berlinie. Wizyta pozostanie w pamięci pokoleń za sprawą wiekopomnej deklaracji: Ich bin ein Berliner!

    Program przy Rudolph Wilde Platz dobiegł końca. Teraz ponad 150 zaproszonych gości zasiada do uroczystego lunchu w ratuszu. Organizatorzy zadbali o przybycie przedstawicieli politycznych, religijnych i kulturalnych środowisk Bonn i Berlina Zachodniego.

    Kennedy wznosi toast, prosząc gości o uhonorowanie Berlińczyków po obu stronach muru. Przywołuje  gości - generała Luciusa Clay’a, ambasadora Jamesa Conanta i lidera związkowców z AFL-CIO Williama Georga Meany’ego - określając ich jako wielkich amerykańskich przyjaciół miasta. Prezydent zauważa, z pewną dozą melancholii, że podróże takie, jak berlińska, mogą człowieka zdemoralizować. "Jeśli na najbliższym wystąpieniu w Massachusetts czy Connecticut nie pojawi się milion osób, prasa zinterpretuje to jako przejaw apatii politycznej w Ameryce."

    Po lunchu Kennedy ponownie zjawia się z Brandtem i Adenauerem na podium przed ratuszem, by witać pozostających tam widzów, z których część przybyła, usłyszawszy z radia i z ulicznych megafonów zapowiedź jego drugiego wystąpienia.

    Około 15:00 kawalkada samochodów prezydenta i jego świty rusza ku południowo-zachodniej części miasta. Z nieba leje się żar oraz deszcz confetti, zwłaszcza wzdłuż Rheinstrasse. Uliczny szpaler ogarnia entuzjazm. Pod koniec dnia armia miejskich sprzątaczy zgarnie ponad 120 metrów sześciennych skrawków papieru, które sypały się na kawalkadę samochodów.

    [...] Profesorowie Wolnego Uniwersytetu i Politechniki, odziani w togi, prażą się w słońcu w towarzystwie 10-15 tysięcy studentów, wyczekując prezydenta. Takiej liczba widzów nie pomieści żadna aula Wolnego Uniwersytetu, więc na audytorium przemieniono parking między skrzydłami Gmachu Henry Forda. Władze uniwersyteckie za cel postawiły sobie udział w tym wydarzeniu jak największej liczby studentów. Amerykański prezydent zostanie nagrodzony najwyższym zaszczytem, jaki może przyznać Wolny Uniwersytet: swym honorowym członkostwem.

    Na krótko przed 16:00 kawalkada przybywa na miejsce. Zaledwie kilka godzin wcześniej Kennedy odwoływał się do "Civis Romanus" i "ein Berliner". Teraz zostanie "Civis Academicus" niemieckiego uniwersytetu, na który najsilniejszy wpływ wywarł amerykański model wyższej uczelni. W roku 1963 studiuje tu 13 400 niemieckich i 800 zagranicznych studentów.

    Przyjmując członkostwo uniwersytetu Kennedy daleko przekroczy proste wyrazy wdzięczności. Wykorzystuje sposobność, by wygłosić ostatnie doniosłe przemówienie w trakcie swojej podróży do Niemiec. Odkąd dwa i pół roku wcześniej objął urząd, wielokrotnie wspominał w swych publicznych wystąpieniach Berlin. 25 czerwca 1961 wygłosił transmitowane przez telewizję wystąpienie do narodu, w sprawie bedącego wówczas w apogeum kryzysu berlińskiego. Jednak obecne przemówienie stanie się jego najważniejszym oświadczeniem w sprawie Berlina i Niemiec. Wykroczy daleko poza zagadnienie podzielonego kraju. Fundamentalna kwestia - czy utworzone po wojnie państwa niemieckie kiedykolwiek się zjednoczą – po raz pierwszy zostaje włączona do jego koncepcji odprężenia.

    [...] Trzy dni wcześniej Kennedy przybył na lotnisko w Bonn i schodził po trapie samolotu w aurze bezpretensjonalnej amerykańskiej uprzejmości. W Berlinie żegna się w podobny sposób. Ściska dłoń francuskiego dowódcy gwardii honorowej, kilku dziennikarzy i członków niemieckiej eskorty samochodowej, który ustawili się w szeregu, tworzą ostatnią formację. Uściskom dłoni wydaje się nie być końca. Po chwili Kennedy wspina się po trapie, o 17:45, osiem godzin po przybyciu do Berlina Zachodniego, prezydencki Air Force One kołuje na pas startowy. Huk silników odrzutowych zagłusza orkiestrę wojskową grającą Berliner Luft. Samolot odrywa się od pasa. Jedno z najdonioślejszych, najstaranniej przygotowanych i najtrudniejszych do wystawienia widowisk politycznych dwudziestego wieku dobiegło końca.

    [...] Początkowo zamiar wizyty w Europie uznawano w USA za dość kontrowersyjny. Ale teraz dobiegła końca bez najmniejszego potknięcia, nie wywołując napięć politycznych. To była jedna z bardziej udanych podróży podczas całej prezydentury. Sukces zawdzięczać należy niespotykanej manifestacji entuzjazmu, z jaką Kennedy'ego witano w Berlinie. Wizyta pozostanie w pamięci pokoleń za sprawą wiekopomnej deklaracji: Ich bin ein Berliner!

    Andreas W. Daum, "Kennedy in Berlin", rozdział "Akt ostatni: owacje bez końca".

1945-1989

  • Wielkie przemówienie Kennedy'ego

    Kryzys berliński z roku 1961 dojrzewał od wielu lat. Strumień uchodźców ze Wschodu na Zachód płynął coraz większą falą. W samym tylko ostatnim tygodniu lipca 1961 granice przekroczyło 10 tys. osób. Kreml raz za razem groził jednostronnym układem z NRD oraz unieważnieniem praw wynikających z okupacji czterech mocarstw. Sowieci mieli przytłaczającą przewagę wojskową. Ale Zachód nie wykonał żadnego ruchu. Potem, 13 sierpnia 1961, wzniesiono mur berliński. Młody prezydent Kennedy został wystawiony na najcięższą jak dotąd próbę. Osobiście odetchnął z ulgą, ponieważ mur zmniejszał niebezpieczeństwo drugiej blokady Berlina; nie podjął żadnej akcji wojskowej; zamiast tego wyreżyserował mistrzowskie posunięcie propagandowe. Stanąwszy pod murem, zawołał prowokacyjnie ze swoim niepowtarzalnym bostońskim akcentem: Ich bin ein Berliner. (prof. Norman Davies)

  • '46

    Żelazna kurtyna dzieli Europę

    5 marca 1946, Fulton (USA)

    Winston Churchill, były premier Wielkiej Brytanii, wygłosił jedno ze swych najsłynniejszych przemówień w Westminster College w Stanach Zjednoczonych. Jako lider opozycji (w Anglii po wojnie wybory wygrała lewica) wzywał do sojuszu amerykańsko-brytyjskiego skierowanego przeciwko ekspansji sowieckiej. Frazę o "żelaznej kurtynie od Szczecina do Triestu" poznał cały świat. Był to początek zimnej wojny i dla Sowietów te słowa były zapowiedzią twardej polityki. Kiedy upadł mur berliński - symbol podziału świata - kawałek muru przewieziono do Westminster College, upamiętniając historyczne przemówienie Churchilla.

    ''

  • '61

    Budowa muru

    13 sierpnia 1961, Berlin

    13 sierpnia 1961 o świcie władze komunistyczne wschodnich Niemiec przedzieliły Berlin sprawnie wznoszonym murem i zasiekami. Amerykanie odpowiedzieli demonstracją siły. Oddział 1500 żołnierzy  amerykańskich wysłano autostradą łączącą RFN z Berlinem Zachodnim. Wywołało to entuzjazm berlińczyków. Jednak kraje zachodnie nie zdecydowały się na ostrzejsze środki.

  • '63

    John F. Kennedy: Jestem Berlińczykiem!

    26 czerwca, Berlin Zachodni, Rudolph Wilde Platz

    Wolność Berlina stała się miernikiem wiarygodności Ameryki.
    Henry Kissinger

  • '87

    Ronald Reagan: Panie Gorbaczow, niech Pan zburzy ten mur!

    12 czerwca 1987, Brama Brandenburska

     

    "Panie Sekretarzu Generalny Gorbaczow! Jeżeli pragnie Pan pokoju, jeżeli pragnie Pan dobrobytu dla Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej, jeżeli pragnie Pan liberalizacji - proszę podejść do tej bramy! Panie Gorbaczow, proszę ją otworzyć! Panie Gorbaczow, niech Pan zburzy ten mur!"

     

    ''

  • '89

    Upadek muru

    9 / 10 listopada 1989. Berlin


    W nocy 9 na 10 listopada 1989, po 28 latach, runął mur. Był jednym z najbardziej znanych symboli zimnej wojny i podziału Niemiec. Podczas prób przedostawania się przez strzeżone urządzenia graniczne do Berlina Zachodniego, wielu ludzi poniosło smierć. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, różne źródła podają od 90 do ponad 250 zabitych podczas prób nielegalnego przekraczania granicy.
    Wydarzenia 1989 roku, zwane Jesienią Ludów - okrągły stół w Polsce, upadek muru, przewrót w Rumunii, aksamitna rewolucja w Czechosłowacji, bałtycki łańcuch (Litwa, Łotwa i Estonia) - przyniosły upadek komunizmu w Europie.

Mur

Mur Berliński - Infografika

Rozdarte miasto

Mur przeciw własnej ludności

Propaganda NRD określała mur i totalne zabezpieczenia zachodniej granicy jako "antyfaszystowski wał obronny", który powinien osłaniać NRD przed emigracją, infiltracją, szpiegostwem, sabotażem, przemytem, wyprzedawaniem i agresją z Zachodu. Uwiarygadnianiu tej doktryny służyły procesy pokazowe domniemanych sabotażystów. Przed sądami stanęło blisko 75 tys. obywateli Niemiec Wschodnich. W rzeczywistości zabezpieczenia graniczne wymierzone były głównie przeciw własnym obywatelom. Temat muru i ucieczek z NRD nie był poruszany publicznie.

Zachodni berlińczycy od 1 czerwca 1952 nie mogli podróżować do NRD. Porozumienie o przepustkach, umożliwiające kilkuset tysiącom mieszkańców zachodniej części miasta odwiedzanie krewnych w enerdowskiej części Berlina, zawarto dopiero w 1963.

19.33 - ostatni pociąg ku wolności

Harry Deterling został sfotografowany z swoją żoną Ingrid i czworgiem dzieci w Berlinie Zachodnim w obozie dla uchodźców "Berlin-Mareinfelde". 5 grudnia 1961 jako maszynista pociągu osobowego przedarł się przez zasieki graniczne między Wschodnim a Zachodnim Berlinem. Razem z nim uciekło 31 osób, w tym krewni i przyjaciele Deterlinga. Sześcioro z nich wróciło później dobrowolnie do Berlina Wschodniego. Po tym zdarzeniu linię kolejową zamknięto a tory rozmontowano.

Uciekli w balonie

Dwie rodziny - Doris, Andreas i Hans Peter Strelzik, Frank Strelzik oraz Petra i Andreas Wetzel - zdecydowały się na bardzo ryzykowną drogę ucieczki. 17 sierpnia 1979 przelecieli 23 km balonem własnej konstrukcji z miejscowości Poessneck (NRD) do zachodnioniemieckiej Naili.

 

Morzem ku wolności

37-letni mężczyzna z 21-letnią towarzyszką i dwuletnim synkiem uciekli do Lubeki w RFN. 25 sierpnia 1979 zdezelowaną łodzią motorową sforsowali morską granicę na Bałtyku.

 

 

Pontonem przez Bałtyk

Rodzina uciekinierów z NRD, którzy 9 stycznia 1977 przepłynęli pontonem do Niemiec Zachodnich. Ich los, to przykład jednej z trzech udanych ucieczek przez Morze Bałtyckie.

Wielu Niemców próbowało zbiec do zachodniej części podzielonego kraju. Spektakularnych ucieczek, zakończonych powodzeniem, było jednak niewiele. Próbowano podkopywać się pod murem, fałszować dokumenty, konstruować kryjówki w samochodach. Pojmani uciekinierzy trafiali za kraty.

Dźwięki

Z archiwum Radia Wolna Europa

  • To mur wstydu (listopad 1961)

    - Góra drutu, zasieki, przeszkody z brył betonowych. Fortyfikacja wymierzona przeciw własnemu miastu, przeciw ludności wschodniego Berlina. Tama postawiona na drodze powodzi ucieczek. To mur, za którym zamknięte jest getto wschodnich Niemiec. To mur wstydu - mówił Wojciech Trojanowski na falach Radia Wolna Europa.

  • Zostało tylko trochę kamieni (7 X 1990)

    Reportaż nadany w Radiu Wolna Europa rok po upadku muru.

Z archiwum propagandy PRL

  • ZSRR: pokój najważniejszy (22 VII 1961)

    Opisując wyścig zbrojeń oraz narastający kryzys polityczny między ZSRR i USA, radiowy propagandysta podkreśla, że dla Moskwy najważniejszy jest pokój na świecie.

  • NIE dla dywersji i prowokacji (7 X 1961)

    Problem podziału Berlina wyłonił się z mgły zachodniej propagandy zimnej wojny, odwetowej polityki oraz forsowania zachodnioniemieckich zbrojeń - głosi Walter Ulbricht, przewodniczący Rady Państwa NRD.

  • Święto sąsiadów zza Odry (7 X 1961)

    - W dwunastą rocznicę powstania NRD przekazujemy nasze serdeczne pozdrowienia towarzyszom walki i pracy po drugiej stronie granicy przyjaźni - mówi lektor audycji "7 dni w kraju i na świecie".

Zdjęcia

Film

Niemcy rozdarte na dwie części

Fragment filmu Deutsche Welle nakręcony w 2009 r.